wtorek, 12 listopada 2013

Rozdział 3

Ktoś zaczął trząść mną na wszystkie strony,ale miałam na to wylane,mnie nie tak łatwo obudzić.Wtedy doszły jeszcze krzyki.
-Lila...wylądowaliśmy Wstawaj-Wydarł mi się do ucha Louis.Niechętnie otworzyłam oczy i wstałam z miejsca,podążając za chłopakiem i innymi facetami z samolotu.Na szczęście nie przechodziliśmy przez lotnisko pełne piszczących dziewczyn,tylko od razu skierowaliśmy się do podziemnego parkingu i tam wsiedliśmy do samochodu.Gdy z tamtąd wyjeżdżaliśmy było słychać krzyki dziewczyn,ale auto miało przyciemniane szyby i nic na szczęście nie widziałam.Gdy siedziałam na miękkim siedzeniu,znowu zmorzył mnie sen.Lekko przymknęłam powieki i oparłam się o szybę.Po chwili zasnęłam na dobre.
W pewnym momencie usłyszałam znowu te przeklęte krzyki i poczułam jak ktoś bierze mnie na ręce.Otworzyłam delikatnie oczy i zobaczyłam uśmiechniętą twarz kuzyna.
-Śpij mała,śpij.Jesteśmy już w hotelu.-Po tych słowach znowu zamknęłam powieki i przysunęłam się bliżej chłopaka.Potem poczułam jeszcze jak ktoś kładzie mnie na miękkim materacu,ja wtuliłam się w poduszkę i nic więcej nie pamiętam.

                                                         <Oczyma Louisa>

Przestraszyłem się bardzo gdy mała zemdlała.Na szczęście nie trwało to długo,ale muszę coś z tym zrobić.Jutro zabieram ją do szpitala,to nie są żarty,a skoro teraz mam się nią zajmować to muszę o nią dbać.
Wziąłem ją z tego samochodu na ręce bo nie chciałem jej budzić,widziałem że była zmęczoną tą podróżą.Przeszedłem z nią przez hotel i położyłem ją w jej tymczasowym pokoju.Na początku zastanawialiśmy się z chłopakami gdzie ją położyć,czy będzie spała ze mną w pokoju czy dać jej osobny.W końcu stwierdziliśmy że lepiej jej będzie w jej własnym pomieszczeniu.
Zostawiłem ją tam i poszedłem do pokoju w którym siedziała reszta oczekująca na nasz powrót.Wszedłem tam,a na ich twarzach pojawiło się zdziwienie.
-Gdzie jest twoja kuzynka?-Pierwszy odezwał się Harry
-Śpi,zasnęła już w samolocie.
-A jaka ona jest?-Zapytała Lou.Szczerze to bałem się odpowiadać bo przecież ja jej w ogóle nie znam.
-Hmmm...nie wiem,nie odzywała się do mnie.Do nikogo.-Powiedziałem cicho i usiadłem obok Nialla.-Wszyscy jeszcze bardziej się zdziwili.
-Jak dziecko w wieku 12 lat może się nie odzywać przez cały dzień.-Zagadnął Zayn
-Widocznie może,już nie wiem co robić.Muszę z nią jechać do lekarza.-Ich oczy automatycznie się powiększyły.
-Na lotnisku straciła przytomność,nie wiem jak się czuje bo na żadne moje pytanie nie odpowiada.
-Daj jej trochę czasu,dopiero co straciła rodziców.To dla niej szok.A ja myślę że to co chcecie zrobić jest nie w porządku.-Wypowiedziała się Lou,wstała z małą z fotela i pokierowała się do wyjścia.
-Ale tak będzie lepiej.-Odpowiedziałem.
-Jak dla kogo-Odburknęła i wyszła.
Już do końca wieczoru miałem zepsuty humor.Po co ona znowu zaczynała,przecież wie że to nasza wspólna decyzja i już nie ma odwrotu.


                                                                    <Oczyma Lily>


Jest godzina 6:00 a ja już nie śpię,zwykle nie można mnie dobudzić.Ale dzisiaj nie spałam całą noc obudziłam się o 1:00 i potem już nie zasnęłam.Z nudów zaczęłam czytać książkę.W pewnej chwili ktoś wszedł do pokoju.Wyciągnęłam nos z nad książki i zobaczyłam uśmiechniętego od ucha do ucha Louisa.
-O już nie śpisz?-Wyraźnie był zdziwiony.
-No dobra.Ubierz się bo za chwilę przyjdzie lekarz.-Nie dochodziło do mnie to co powiedział,po co mi lekarz?Ale jego już nie było.Więc wstałam i wybrałam z walizki,jakieś ciuchy.Chciałam pokazać im się z jak najlepszej stronie więc wybrałam coś bardziej eleganckiego:
Wyszłam z łazienki, a potem z pokoju.Ponieważ wczoraj do hotelu dotarłam nieprzytomna nie miałam pojęcia,w którą stronę mam iść żeby spotkać Louisa.Stałam bezradna na korytarzu nie wiedząc co zrobić.Wtedy z jednego pomieszczenia wyszedł chłopak.Około 20 lat,dobrze zbudowany brunet.Widząc mnie zaczął się jeszcze szerzej uśmiechać.
-Ty pewnie jesteś Lila?Chodź ze mną wszyscy chcemy cię poznać.-Prawdę mówiąc wtedy zaczęłam się trochę bać.Za chwilę mam poznać obcych ludzi,którzy teraz będą częścią mojego życia.Stresujące przeżycie.Podążałam za nim niepewnym krokiem.Dotarliśmy do jednych drzwi które po chwili się otworzyły.Jeszcze bardziej niepewnie weszłam za facetem do środka.
-Patrzcie kto się obudził.
-O nasza mała śpiąca królewna.-Zaśmiał się jeden chłopak o blond włosach który siedział na jednej z kanap.Obok niego siedział chłopak o ciemnej karnacji.A na drugiej z kanap leżał rozwalony na całą szerokość sofy brunet,gapiący się w ekran komórki.Na jednym z foteli siedziała blondynka która na kolanach trzymała małą śliczną dziewczynkę.Gdy się tak rozglądałam po dość dużym pomieszczeniu,drzwi do pokoju znów się otworzyły.Stanął w nich Louis.
-Widzieliście gdzi....-Nie dokończył swojej wypowiedzi bo dostrzegł mnie stojącą na środku pokoju.
-Zgarnąłem ją z korytarza.-Powiedział ten chłopak który mnie tu przyprowadził i usiadł na oparciu od kanapy.
-Lila poznaj moich przyjaciół.To jest Niall-wskazał na blondyna-Zayn-Pokazał na mulata.-Harry-To chłopak z nosem w telefonie.-A twój wybawca to Liam-Wskazał na bruneta.-A te o to panie to Lou,nasza stylistka i Lux jej córka.-Skończył swój monolog,i wszyscy jak na zawołanie szczerzyli się do mnie jak głupi do sera.
-Dobra chodzi zbieramy się.-Ten ruszył do wyjścia,a ja nadal stałam w miejscu.Nie chciałam być znowu osaczona fankami koczującymi pod hotelem.Ten to zauważył i się odwrócił.
-Lila no chodź,nie ma czasu.-Ale ja nie miałam zamiaru się ruszać.
-Mała idź,te badania są naprawdę ważne.To dla twojego dobra.-Jakoś mnie to nie przekonało.Wtedy Louis do mnie podszedł i pociągnął za rękę,nie miałam już wyboru.Szłam za nim,weszliśmy jeszcze do mojego pokoju po kurtkę,torbę i ruszyliśmy do samochodu.Okazało się że hotel też ma garaż i nie wiedziałam ani,jednej dziewczyny.Jechał z nami również Paul,w samochodzie gadał o czymś z Louisem,ale ja ich nie słuchałam.W końcu samochód się zatrzymał,a my spokojnie wysiedliśmy ponieważ nie było tam,ani jednej piszczącej fanki.Ucieszył mnie ten widok,weszliśmy do środka i przywitał nas nie myły zapach,jaki panuje we wszystkich szpitala.Nigdy nie lubiłam przebywać w takich miejscach.Ale gdy byłam mniejsza często chorowałam i dlatego dużo razy odwiedzałam szpital w Londynie.
Skierowaliśmy się do jednego z gabinetów na pierwszym piętrze,gdzie od razu nas przyjęto.Lekarz dokładnie mnie zbadał.Gdy miałam pobieraną krew,Louis od razu zbladł myślałam że zaraz wybuchnę śmiechem,bo mnie ten widok w ogóle nie wzrusza.Czyżby nasz gwiazdor mdlał na widok krwi.Potem miałam jeszcze inne dodatkowe badania,a na wyniki czekaliśmy chyba z godzinę.W końcu wszystko było już wiadome.
-No więc,nasza mała pacjentka ma anemię.Wczoraj musiał dojść do tego duży stres,organizm nie wytrzymał i się poddał-Wyjaśnił doktor.
-A jak można temu zapobiec?-Spytał przerażony Louis.
-Lila musi jeść,bo ostatnio to chyba z tym kiepsko co?-Zwrócił się do mnie,na co lekko pokiwałam głową. Faktycznie od śmierci rodziców w domu dziecka nie jadłam za dużo,czasami w ogóle nie chodziłam na wspólne posiłki,chociaż opiekunki mnie prosiły.
-Więc,musi jeść dużo żelaza i magnezu,a pan musi jej pilnować.Bo nigdy nic nie wiadomo.Wypisze jeszcze tabletki z dodatkową ilością żelaza i cynku.-Potem już go nie słuchałam.On i tak pewnie nie będzie się ze mną użerał,w końcu to gwiazda.
-Dziękuje,do widzenia.-Pożegnaliśmy się i ruszyliśmy w ciszy do samochodu.A jeden z ochroniarzy wykupił jeszcze receptę.Tym razem droga był dłuższa,więc zastanawiałam się gdzie jedziemy.Gdy samochód się zatrzymał,wysiedliśmy na dużym parkingu obok stadionu.Oczywiście fanki też tam były,ale oddzielał nas płot i czułam się bezpiecznie.Weszliśmy na duże boisko gdzie były porozstawiane krzesła i wielka scena.
-O dobrze,że już jesteście,co tak długo?-Wydarła się Lou jak tylko nas zobaczyła.Co nie było łatwe w tej kupie ludzi.Każdy się gdzieś śpieszył,a dla kogo to wszystko?Dla jakiś pięciu chłopaków,którzy teraz obijają się na scenie.Dwójka ganiała się gdzie tylko się da,jeden jadł sobie na środku sceny kanapkę,a jeszcze inny gadał zawzięcie przez telefon.
-Czekaliśmy na wyniki.-Odpowiedział Louis.I zawołał pozostałych członków zespołu,nie wiem po co przecież pewnie nie interesowało ich to co mi jest.Harry skończył gadać,i wszyscy razem z Paulem do nas podeszli.
-Hej,no i co jej jest?-Zapytał menadżer,w wszyscy patrzyli z wyczekiwaniem na mojego kuzyna,który już po chwili im wszystko wytłumaczył.
-Oj,ze mną na pewno ci przejdzie.-Zawiesił się mi na ramieniu Niall.A wszyscy zaczęli rechotać.
-No to możemy być spokojni.-Zarechotał Harry.
-WSZYSCY NA SCENĘ.-Usłyszeliśmy męski głos i skierowaliśmy się w tamtą stronę.
-Lila musisz się teraz czymś zająć bo mamy próbę.Możesz iść z Lou do garderoby.-Powiedział Louis i już go nie było.Grzecznie poszłam za kobietą i małą Lux,weszłyśmy za scenę gdzie też było dużo ludzi.
-No Lila tutaj sobie trochę posiedzimy,dzisiaj cały dzień prób.-Jakoś nie pocieszała mnie ta myśl,ale cóż jakoś przeżyję.
-O to pewnie nasza mała kuzyneczka.-Podeszła do nas murzynka w ciąży.Wydawała się być sympatyczna,miła taki serdeczny wyraz twarzy.
-Tak to Lila.-Odezwała się Lou.I obie patrzyły na mnie jak ciele w malowane wrota.
-A to jest Ana-Przedstawiła mi kobietę ta podała mi dłoń,uścisnęłam ją.Wtedy ktoś ją zawołał i odeszła od nas.
-No mała,usiądź sobie i jak będziesz czegoś potrzebowała to mnie wołaj.Ja się będę tu gdzieś kręcić.-Zrobiłam tak jak mówiła,usiadłam na dwu-osobowej kanapie w kącie i wszystkich obserwowałam.W końcu mi się to znudziło,bo tylko latali w te i z powrotem.Więc wyciągnęłam rozładowany telefon i podłączyłam ładowarkę,bo po wczorajszej podróży w ogóle o nim zapomniałam.Usiadłam na podłodze po turecku i patrzyłam się w ścianę.Gdy się  w końcu włączył miałam 5 nieodebranych połączeń o pani Elizabeth.No tak całkowicie zapomniałam że miałam się do niej wczoraj wieczorem odezwać i opowiedzieć jej o wszystkim.Poczekałam aż się trochę naładuje i wybrałam numer opiekunki.Odebrała po dwóch sygnałach.
-Oj Liluś,dzwoniłam do ciebie,jak ci tam jest?-Usłyszałam jej przyjemny głos.
-Dzień dobry.-Wypowiedziałam pierwsze słowa od opuszczenia domu dziecka.I poczułam tak jakby ulgę,chociaż w ogóle nie wiem dlaczego.
-Kochana martwiłam się nie odbierałaś moich telefonów.
-Przepraszam,ale telefon mi się rozładował jak lecieliśmy samolotem.
-No tak,a jak ci tam jet w tej Ameryce.-Byłam zdziwiona bo przecież ja nic nie mówiłam  o Ameryce.
-To pani wiedziała że nie będę mieszkać w Londynie?
-Tak skarbie,ale Louis powiedział mi dopiero jak po ciebie przyjechał.Proszę nie bądź zła.-Mówiła błagalnym głosem.Nie chciałam się z nią kłócić,ona zawsze chciała dla mnie jak najlepiej.
-Nie gniewam się.
-To dobrze,no to opowiadaj.-Zachęcała mnie.
-No więc mieszkamy w ładnym hotelu,mam swój pokój.Teraz jesteśmy na próbie bo za parę dni jet koncert.
-A jacy są ci koledzy Louisa?-I tego pytania bałam się najbardziej,przecież ja w ogóle nie próbowałam ich poznać.
-No....yyyy.
-Cy ty w ogóle z nimi rozmawiałaś?-Przerwała mi.
-Nie-Wypowiedziałam szybko bo chciałam mieć to już z głowy.
-Och.Mała musisz ich lepiej poznać,inaczej im nie zaufasz.Posłuchaj wiem ze to dla ciebie nowa całkiem obca sytuacja,ale musisz się tam jakoś odnaleźć.Pamiętaj że zawsze możesz do mnie zadzwonić.
-Wiem i dziękuję,postaram się z nimi porozmawiać.
-A jak tam wrażenia z samolotu,bałaś się.-Zmieniła temat.
-No na początku trochę nigdy wcześniej nie latałam,ale potem już było dobrze.
-A jak się czujesz?-Nie wiedziałam o co jej chodzi.Nic jej przecież nie mówiłam o sytuacji z lotniska.Nie odzywałam się dłuższy czas więc ona znowu zaczęła mówić.
-Czytałam w internecie,że zasłabłaś na lotnisku to prawda?-Zamurowało mnie.No,ale z drugiej strony mogłam się tego spodziewać,przecież było tam mnóstwo ludzi i każdy mógł to nagrać i wrzucić do sieci.
-Jak to pani czytała w internecie?-Nie dowierzałam.
-Na stronach plotkarskich aż huczy od tej wiadomości,ale nie przejmuj się w końcu wszyscy o tym zapomną.Ale jak to się stało?
-Szczerze?
-Tylko-Zaśmiała się kobieta.
-Wie pani,ja boję się tych wszystkich dziewczyn.Zachowywały się tak jak by chciały mnie zadeptać żeby tylko zbliżyć się do swojego idola.No i po prostu nie wytrzymałam
-Lila,nie możesz brać wszystkiego tak mocno do siebie.Musisz przezwyciężyć swój strach bo teraz takie tłumy będą twoją codziennością.Wierze w ciebie,dasz radę.Nie będzie łatwo,ale w końcu się uda.Pomyśl sobie o czymś przyjemnym,gdy będziesz obok nich przechodzić.
-No,tak muszę przestać się bać.-Rozmawiałam z nią jeszcze chwilę,ale pani Elizabeth musiała już kończyć wiec się rozłączyłam.Gdy się odwróciłam od ściany,za kulisami stało całe One direction.

                                                             <Oczyma Lou>

Szłam właśnie przewinąć Lux gdy zobaczyłam że Lila rozmawia z kimś przez telefon.Podeszłam trochę bliżej i pierwszy raz usłyszałam jej melodyjny głos.
-Szczerze?.......Wie pani bo ja boję się tych wszystkich dziewczyn.-Więcej nie słyszałam bo mała zaczęła się kręcić,a nie chciałam żeby Lila dowiedziała się że podsłuchuje więc poszłam już ja przewinąć.-Zastanawiałam się,jakich dziewczyn i dlaczego się boi.Gdy tylko przebrałam małą poszłam na scenę. Chłopcy kończyli właśnie układ,więc od razu do nich podleciałam.
-Słuchajcie Lila rozmawia przez telefon.-Wydarła się żeby dokładnie usłyszeli,bo ja sama nadal w to nie wierzyłam.
-Serioooo?-Przekrzykiwali siebie nawzajem.
-No chodźcie,zobaczycie sami.-Zaprowadziłam ich do garderoby
-Dobrze,a jak Will...................Tęsknię.......Tak..........Papa.-Słuchaliśmy jej dziecięcego głosiku z przyjemnością.Pożegnała się,a gdy nas zobaczyła była bardzo zaskoczona.
-Lila,proszę porozmawiaj z nami.-Podszedł do niej Harry i chwycił za ramiona,bo Louis w dalszym ciągu stał,jak wryty i nie mógł w to uwierzyć.Dziewczynka nic mu nie odpowiedziała tylko wyrwała się z jego uścisku i z powrotem usiadła za kanapie.
-Z kim rozmawiałaś?-Zapytał Liam,ale też nie dostał odpowiedzi.
-Mała boisz się nas?-Zapytał się Zayn.Ta z puściła wzrok na swoje dłonie i siedziała w ogóle się nie ruszając.
-Chcesz z nami gadać?-Spytał Louis?Ta pokiwała przecząco głową,a my zrezygnowani odeszliśmy od niej. I wróciliśmy do swoich zajęć.

                                                                         <Oczyma Lily>

Gdy ich ujrzałam pomyślałam że jestem ugotowana i teraz już na pewno będę musiała z nimi pogadać,ale ja po prostu nie mogę.Gdy Liam zapytał mi się z kim rozmawiałam,bardzo chciałam mu odpowiedzieć.Ale mam jakąś blokadę,moje struny głosowe odmawiają posłuszeństwa.Dlatego gdy spytali się czy chcę z nimi gadać zaprzeczyłam żeby już więcej się na mnie nie zawiedli.Bo penie nie było im miło gdy nie odpowiadałam na ich pytania.W końcu sobie poszli,a ja włożyłam słuchawki do uszu i zatonęłam w rytmach muzyki Taylor Swift.Jest ona moją ulubioną wokalistką, po prostu kocham jej piosenki.Przesłuchałam wszystkie jej piosenki jakie mam na telefonie i postanowiłam trochę "pozwiedzać".Wygramoliłam się z kanapy,wzięłam torbę i błąkałam się tak między ludzimi.W końcu poszłam na scenę gdzie trwała próba zespołu,ćwiczyli właśnie jakąś choreografię,a ja sobie po cichu usiadłam na scenie po turecku i obserwowałam ja się wygłupiają.Harry związał sobie włosy w kiteczkę na środku głowy i tak paradował,wyglądał jak uciekinier z psychiatryka.No i niby jak brać kogoś takiego na poważnie.
-Dobra,przerwa.-Usłyszeliśmy po jakiejś godzinie.
-Młoda,chodź musisz coś zjeść.-W garderobie czekała na mnie sałatka z kurczakiem.Nie narzekałam bo lubię to danie.Inni jedli jakieś fast foody z KFC.
-No,grzeczna dziewczynka-Pochwalił mnie Harry gdy już wszystko zjadłam.Zespół znowu wrócił na próbę,a ja powędrowałam na trybuny daleko od hałasu i czytałam książkę.Po jakimś czasie usłyszałam swoje imię,spojrzałam na scenę gdzie na środku stał Niall i krzyczał na całe gardło.Schowałam książkę do torby i poszłam tam do niego żeby się już więcej nie darł.
-Chodź na dzisiaj już koniec próby.-Poszliśmy do reszty i razem udaliśmy się do samochodu.A te dziewczyny za płotem znowu zaczęły się drzeć.Wsiadłam do samochodu z Louisem i Harrym,reszta jechała drugim autem.O godzinie 17 byliśmy już pod hotelem.W hotelu stało z 10-15 dziewczyn,zespół się zatrzymał,a ja razem Z Lou i Lux pojechałyśmy już windą na nasze piętro,gdzie od razu skierowałam się do mojego pokoju.Chciałam sobie dokładnie przemyśleć słowa pani Elizabeth,położyłam się na łóżku i nie wiem kiedy,ale zasnęłam.Obudziło mnie skrzypnięcie otwieranych się drzwi od mojego pokoju.
-Młoda chodź,zjesz coś bo musisz zjeść tabletkę.-Nie chętnie wstałam i poczłapałam za nim.Weszliśmy do jednego z pokoi gdzie siedzieli wszyscy, i z czegoś się śmiali.Zjadłam kanapkę z serem,wzięłam leki i wróciłam do swojego pokoju.Nie miałam już siły na nic więc umyłam się,uprałam się w piżamkę i poszłam do ciepłego łóżeczka.Z nadzieją na lepsze i przede wszystkim weselsze jutro.Bardzo chciałam żeby się coś między mną,a nimi zmieniło.Z tą myślą zasnęłam.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No to macie rozdział 3.Mam nadzieję że się komuś spodoba.Zostawcie po sobie jakiś ślad.Proszę ;3333

                                       

2 komentarze:

  1. Prosimy o przeniesienie naszego banneru na prawą stroną bloga (gadżety) oraz dodanie link'u, dzięki któremu kliknięcie na obrazek będzie przenosiło do naszej strony. Pozdrawiamy, S1D.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, takie całkiem inne... Wyróżniające się Xd <3 Przepraszam za spam, ale to mój blog: http://best-boys-ever.blogspot.com/ Pozdro :**

    OdpowiedzUsuń